TDT

AKTUALNOŚCI

obraz

Z nowym sercem w nowe życie

TDT

3 Pielgrzymka Stowarzyszenia Transplantacji Serca trwa w czwartek, 25 września na Jasnej Górze. Na spotkanie od kilku lat przyjeżdżają osoby z przeszczepionym sercem, lekarze, pielęgniarki, a także rodziny zmarłych dawców.

o. Stanisław Tomoń

3 Pielgrzymka Stowarzyszenia Transplantacji Serca trwa w czwartek, 25 września na Jasnej Górze. Na spotkanie od kilku lat przyjeżdżają osoby z przeszczepionym sercem, lekarze, pielęgniarki, a także rodziny zmarłych dawców.

Pielgrzymi przybyli m.in. z Warszawy, Łodzi, Kutna, Sandomierza, Lublina, Poznania, najwięcej jednak jest osób ze Śląska. W tym roku w spotkaniu uczestniczy ponad 50 osób po transplantacji oraz cztery rodziny dawców. Pielgrzymkę zorganizowało Stowarzyszenie Transplantacji Serca - Koło Zabrze.

"Dziś mija dziewięć miesięcy od czasu, gdy jedna z przybyłych rodzin oddała organy swojego 23-letniego syna. Dzięki tym organom żyje teraz w Polsce 5 osób" - mówi Jan Statuch, prezes Stowarzyszenia Transplantacji Serca - Koło Zabrze.

Początki Stowarzyszenia Transplantacji Serca sięgają roku 1988, kiedy to żyjący z przeszczepionym sercem pacjenci byli świadkami licznych trudności, na jakie natrafiał w Polsce program transplantacyjny. W tym czasie stale wysuwano wątpliwości natury etycznej; brak było jasnych przepisów prawnych; często wyrażano pogląd, że operacje przeszczepów są zbyt drogie w stosunku do możliwości finansowych polskiego społeczeństwa. A tymczasem umierali chorzy, którym zabieg transplantacji mógł uratować życie.

Pacjenci żyjący z przeszczepionym sercem postanowili stworzyć organizację wspierającą program transplantacyjny oraz popularyzującą w społeczeństwie transplantację serca jako skuteczną metodę leczenia w przypadkach, gdy inne metody zawiodły. W 1989 roku zarejestrowane zostało Stowarzyszenie Transplantacji Serca z siedzibą najpierw w Lubinie, potem w Warszawie. Wraz ze wzrostem liczby członków zaistniała potrzeba powołania kół terenowych. I tak powstawały Koła w Krakowie, Warszawie i Zabrzu.

Stowarzyszenie organizuje coroczne Zjazdy Ogólnopolskie ludzi po przeszczepie serca oraz od trzech lat pielgrzymki na Jasną Górę.

"Nasza wielka rodzina rozrasta się, ale poszerzamy rodzinę o dawców, czyli zamykamy "krąg życia i śmierci" - zaznacza Jan Statuch - Jasna Góra to jest miejsce mistyczne, możemy tu przyjść, uklęknąć przed Panią Jasnogórską, podziękować za dar i podziękować tym, którzy tu są z nami, którzy darowali nam życie. Na tę pielgrzymkę trudno jest dojechać ludziom z różnych stron kraju ze względu na to, że większość z nas, czyli 95% nie pracuje, żyje z renty i taki wyjazd to już są określone koszty - mówi Jan Statuch - Są też jednak ludzie, którzy pracują zawodowo, jest z nami dziewczyna, która jest księgową dużej, kanadyjskiej firmy - jest trzy lata po transplantacji. Praca jest ratunkiem psychicznym".

"Znalazłam się tutaj z potrzeby serca, gdzie "serduszko", tam i my, rodziny - mówi Elżbieta Orczyk, żona dawcy serca - Po prostu bardzo potrzebujemy tej integracji z osobami po przeszczepie. Chcemy sobie wiele wytłumaczyć, mamy różne pytania. Po prostu potrzebujemy od "serduszek" siły życia, bo czasem mamy smutne dni, a oni mają tak silną wolę życia, że nas to tak buduje, że wystarczy na kilka miesięcy".

"Przekazanie serca Jasia odbyło się 28 października 2005 r., czyli 29 października serduszko biło u innej osoby - wspomina Elżbieta Orczyk - To już trzy lata, wesołe trzy lata, bo integrujemy rodziny, zrzeszamy się, bardzo zapraszamy wszystkie rodziny, które chcą porozmawiać, które są smutne, w najgorszej sytuacji, w pierwszych miesiącach, zapraszamy do nas. Jest strona internetowa: www.federacjapacjentow.pl, tam mogą się zgłaszać, zapraszamy do rozmów, naprawdę to pomaga".

"Pielgrzymka jest wspaniała, przeżycie jest wspaniałe, spotykamy się z rodzinami dawców - mówi Piotr Sikora ze Świerklańca - Praktycznie przez pół roku przed przeszczepem leżałem pod tlenem w domu, musiałem kupować ten tlen i było ciężko. Później się coraz mocniej zdrowie psuło, wydolność spadła do 10% i to był "mus" do przeszczepu. Teraz na rowerze jeżdżę dość dużo i czuję się wspaniale".

"Jestem tu, w tej całej mojej grupie prawie, że weteranem - mówi Jerzy Kazalski z Żagania, 12 lat po przeszczepie - Na Jasnej Górze przynajmniej raz w roku, czasami dwa razy do roku tu w sanktuarium jestem u Matki Boskiej i dziękuję Jej za dar życia, które otrzymałem po raz drugi. Także mogę żyć, mogę się cieszyć. Jestem mężczyzną spełnionym, mam rodzinę, mam dzieci, doczekałem się wnuków".

Centralnym punktem tegorocznego spotkania była Msza św. o godz. 16.45 w Kaplicy Matki Bożej w intencji dawców, biorców oraz ich rodzin. Eucharystii przewodniczył abp Stanisław Nowak, metropolita częstochowski. "Witam pielgrzymkę wdzięczności za serce - mówił abp Nowak - Pełni wdzięczności za to drugie serce chcemy je ofiarować Bogu".

Metropolita częstochowski podkreślił, że pielgrzymka ma charakter dziękczynny. "Dziękujecie za serce, za to, że ono bije, daje życie - mówił ks. arcybiskup - Dziękujecie też bardzo za ludzi, którzy byli dobrzy, którzy pozwolili na to, żeby ich serce, które nie mogło w ich ciele bić, żeby biło w innych. Bardzo się modlimy za tych ludzi, bo to piękne, jak ludzie ofiarują serce swoje, lub inny organ, żeby inni mogli żyć. Wciąż są jeszcze jakieś opory, zastrzeżenia, wielu nie chce czynić tego daru serca. Chwała tym, którzy to uczynili. Dziękujemy Bogu za lekarzy, pielęgniarki, za tych, którzy swoją umiejętnością potrafili coś takiego uczynić, o czym dawniej nawet w głowie ludziom nie powstawało, że można wymienić serce chore na zdrowe".

Abp Nowak stwierdził, że spotkanie osób po transplantacji serca jest także "pielgrzymką miłości". "Ta pielgrzymka jest też wielkim wołaniem, żeby ludzie mieli serce, serce w znaczeniu duchowym. Serce jest symbolem życia duchowego, wewnętrznego, nadprzyrodzonego. W kulturze ludzkiej, kulturze religijnej, w Piśmie Świętym znakiem ducha" - mówił ks. arcybiskup i apelował, "żeby ludzie się nie ograniczyli tylko do dążeń czysto doczesnych, tylko żeby szukali wartości wewnętrznych, duchowych".

o. Stanisław Tomoń

3 Pielgrzymka Stowarzyszenia Transplantacji Serca trwa w czwartek, 25 września na Jasnej Górze. Na spotkanie od kilku lat przyjeżdżają osoby z przeszczepionym sercem, lekarze, pielęgniarki, a także rodziny zmarłych dawców.

Pielgrzymi przybyli m.in. z Warszawy, Łodzi, Kutna, Sandomierza, Lublina, Poznania, najwięcej jednak jest osób ze Śląska. W tym roku w spotkaniu uczestniczy ponad 50 osób po transplantacji oraz cztery rodziny dawców. Pielgrzymkę zorganizowało Stowarzyszenie Transplantacji Serca - Koło Zabrze.

"Jest trudno oddać organ bliskiej osoby innemu człowiekowi, dlatego jest taka dewiza: "rozmawiajmy wcześniej" - zaznacza mówi Elżbieta Orczyk, żona dawcy serca � Rozmawiamy w rodzinie, rozmawiamy wśród znajomych, to jest trudna rozmowa, czasem można płakać, ale ja wiem, że moja rodzina wie, co ma zrobić, gdy umrę. Ja wiem, co ja mam zrobić, gdy moja bliska osoba odchodzi. Tak samo było z moim mężem. W razie śmierci Jasia wcześniej wiedziałam, co mam zrobić, gdy lekarz mnie zapyta. �Doły� są różne, bo przychodzą chwile bardzo ciężkie, ale radość, że ktoś żyje, że ktoś myśli: "Jestem zdrowy, mam rodzinę, cieszę się życiem" - to jest najważniejsze".

"Dziś mija dziewięć miesięcy od czasu, gdy jedna z przybyłych rodzin oddała organy swojego 23-letniego syna. Dzięki tym organom żyje teraz w Polsce 5 osób" - mówi Jan Statuch, prezes Stowarzyszenia Transplantacji Serca - Koło Zabrze.

Początki Stowarzyszenia Transplantacji Serca sięgają roku 1988, kiedy to żyjący z przeszczepionym sercem pacjenci byli świadkami licznych trudności, na jakie natrafiał w Polsce program transplantacyjny. W tym czasie stale wysuwano wątpliwości natury etycznej; brak było jasnych przepisów prawnych; często wyrażano pogląd, że operacje przeszczepów są zbyt drogie w stosunku do możliwości finansowych polskiego społeczeństwa. A tymczasem umierali chorzy, którym zabieg transplantacji mógł uratować życie.

Pacjenci żyjący z przeszczepionym sercem postanowili stworzyć organizację wspierającą program transplantacyjny oraz popularyzującą w społeczeństwie transplantację serca jako skuteczną metodę leczenia w przypadkach, gdy inne metody zawiodły. W 1989 roku zarejestrowane zostało Stowarzyszenie Transplantacji Serca z siedzibą najpierw w Lubinie, potem w Warszawie. Wraz ze wzrostem liczby członków zaistniała potrzeba powołania kół terenowych. I tak powstawały Koła w Krakowie, Warszawie i Zabrzu.

Stowarzyszenie organizuje coroczne Zjazdy Ogólnopolskie ludzi po przeszczepie serca oraz od trzech lat pielgrzymki na Jasną Górę.

"Nasza wielka rodzina rozrasta się, ale poszerzamy rodzinę o dawców, czyli zamykamy "krąg życia i śmierci" - zaznacza Jan Statuch - Jasna Góra to jest miejsce mistyczne, możemy tu przyjść, uklęknąć przed Panią Jasnogórską, podziękować za dar i podziękować tym, którzy tu są z nami, którzy darowali nam życie. Na tę pielgrzymkę trudno jest dojechać ludziom z różnych stron kraju ze względu na to, że większość z nas, czyli 95% nie pracuje, żyje z renty i taki wyjazd to już są określone koszty - mówi Jan Statuch - Są też jednak ludzie, którzy pracują zawodowo, jest z nami dziewczyna, która jest księgową dużej, kanadyjskiej firmy - jest trzy lata po transplantacji. Praca jest ratunkiem psychicznym".

"Znalazłam się tutaj z potrzeby serca, gdzie "serduszko", tam i my, rodziny - mówi Elżbieta Orczyk, żona dawcy serca - Po prostu bardzo potrzebujemy tej integracji z osobami po przeszczepie. Chcemy sobie wiele wytłumaczyć, mamy różne pytania. Po prostu potrzebujemy od "serduszek" siły życia, bo czasem mamy smutne dni, a oni mają tak silną wolę życia, że nas to tak buduje, że wystarczy na kilka miesięcy".

"Przekazanie serca Jasia odbyło się 28 października 2005 r., czyli 29 października serduszko biło u innej osoby - wspomina Elżbieta Orczyk - To już trzy lata, wesołe trzy lata, bo integrujemy rodziny, zrzeszamy się, bardzo zapraszamy wszystkie rodziny, które chcą porozmawiać, które są smutne, w najgorszej sytuacji, w pierwszych miesiącach, zapraszamy do nas. Jest strona internetowa: www.federacjapacjentow.pl, tam mogą się zgłaszać, zapraszamy do rozmów, naprawdę to pomaga".

"Pielgrzymka jest wspaniała, przeżycie jest wspaniałe, spotykamy się z rodzinami dawców - mówi Piotr Sikora ze Świerklańca - Praktycznie przez pół roku przed przeszczepem leżałem pod tlenem w domu, musiałem kupować ten tlen i było ciężko. Później się coraz mocniej zdrowie psuło, wydolność spadła do 10% i to był "mus" do przeszczepu. Teraz na rowerze jeżdżę dość dużo i czuję się wspaniale".

"Jestem tu, w tej całej mojej grupie prawie, że weteranem - mówi Jerzy Kazalski z Żagania, 12 lat po przeszczepie - Na Jasnej Górze przynajmniej raz w roku, czasami dwa razy do roku tu w sanktuarium jestem u Matki Boskiej i dziękuję Jej za dar życia, które otrzymałem po raz drugi. Także mogę żyć, mogę się cieszyć. Jestem mężczyzną spełnionym, mam rodzinę, mam dzieci, doczekałem się wnuków".

Centralnym punktem tegorocznego spotkania była Msza św. o godz. 16.45 w Kaplicy Matki Bożej w intencji dawców, biorców oraz ich rodzin. Eucharystii przewodniczył abp Stanisław Nowak, metropolita częstochowski. "Witam pielgrzymkę wdzięczności za serce - mówił abp Nowak - Pełni wdzięczności za to drugie serce chcemy je ofiarować Bogu".

Metropolita częstochowski podkreślił, że pielgrzymka ma charakter dziękczynny. "Dziękujecie za serce, za to, że ono bije, daje życie - mówił ks. arcybiskup - Dziękujecie też bardzo za ludzi, którzy byli dobrzy, którzy pozwolili na to, żeby ich serce, które nie mogło w ich ciele bić, żeby biło w innych. Bardzo się modlimy za tych ludzi, bo to piękne, jak ludzie ofiarują serce swoje, lub inny organ, żeby inni mogli żyć. Wciąż są jeszcze jakieś opory, zastrzeżenia, wielu nie chce czynić tego daru serca. Chwała tym, którzy to uczynili. Dziękujemy Bogu za lekarzy, pielęgniarki, za tych, którzy swoją umiejętnością potrafili coś takiego uczynić, o czym dawniej nawet w głowie ludziom nie powstawało, że można wymienić serce chore na zdrowe".

Abp Nowak stwierdził, że spotkanie osób po transplantacji serca jest także "pielgrzymką miłości". "Ta pielgrzymka jest też wielkim wołaniem, żeby ludzie mieli serce, serce w znaczeniu duchowym. Serce jest symbolem życia duchowego, wewnętrznego, nadprzyrodzonego. W kulturze ludzkiej, kulturze religijnej, w Piśmie Świętym znakiem ducha" - mówił ks. arcybiskup i apelował, "żeby ludzie się nie ograniczyli tylko do dążeń czysto doczesnych, tylko żeby szukali wartości wewnętrznych, duchowych".

o. Stanisław Tomoń