TDT

AKTUALNOŚCI

obraz

VIII Zjazd Dzieci i Młodzieży po Transplantacji Serca

TDT

Już po raz 6 ze swoim nowym serduszkiem mogłem uczestniczyć w przepięknej, rodzinnej imprezie jaką niewątpliwie jest Zjazd Dzieci i Młodzieży po Transplantacji Serca w Zduńskiej Woli.

VIII Zjazd Dzieci i Młodzieży po Transplantacji Serca

            Już po raz 6 ze swoim nowym serduszkiem mogłem uczestniczyć  w przepięknej, rodzinnej imprezie jaką niewątpliwie jest Zjazd Dzieci i Młodzieży po Transplantacji Serca w Zduńskiej Woli. Tradycyjnie gospodarzami zjazdu byli Agnieszka i Kuba Klemżyńscy. To był cudowny weekend – wręczenie „Iskry Nadziei” , koncert Justyny Majkowskiej, zabawa w gajewnickiej stadninie koni, zwiedzanie Izby Regionalnej, gry i zabawy wspólnie z wykładowcami WSHE ale również co najważniejsze okazja by przez jeden weekend w roku spotkać się poza szpitalnymi murami, wolni od wenflonów, kroplówek, badań lekarskich czy pobrań krwi, cieszyć się sobą nawzajem =]

 

            Ale po kolei =]

Piątek 30.03 godzina 14 zaczynamy powoli zjeżdżać się do kochanej Biesiady. Czułe przywitania (buziaczki =]) i po chwili meldujemy się w pokojach. Szybki wybór „pryczy” bo już na dole czeka na nas pierwszy wspólny obiadek serwowany przez najlepszych kelnerów w Zduńskiej Woli i dwóch okolicznych wioskach - Łasku i Sieradzu ;] Bez chwili odpoczynku prosto z uczty do wspólnej zabawy porywają nas wykładowcy na czele z rektorem Sieradzkiej Wyższej Szkoły Humanistyczno Ekonomicznej. Integracja zjazdowych „staruchów” z nowymi „nabytkami”, poznawanie imion, konkursy zręcznościowe, wyklejanie obrazów o tematyce szczęścia. Jednym słowem bite 3 godziny śmiechu i dobrego humoru =]

Aby nabrać energii wszyscy razem wracamy za stół by wrzucić coś na „ruszta”. Szybka przekąska i po chwili wspólnie z Lidką pierwszym tańcem rozpoczynamy dyskotekę. Do zabawy udaje wciągnąć mnie się nawet moją przejszło-niedojszłą wybrankę życiową z poprzednich zjazdów, piękną dziewczynę o imieniu Ewelina, wykładowczynię na WSHE =] Świetna zabawa trwał niemalże bez końca, taniec po tańcu czuliśmy się coraz bardziej zmęczeni. Późną nocą a właściwie można powiedzieć wczesnym rankiem dziękujemy Dj-owi i uciekamy oddać się zasłużonemu snu by po chwili…..

            Obudzić się sobotniego ranka =]

 Sobota obfitowała w olbrzymią ilość atrakcji i tak chwilę po śniadaniu pakujemy się do „strażo-busa” by za chwili przenieś się do olbrzymiej stadniny koni w Gajewnikach. Zwiedzanie stajni, mizianie koników, pokazy jazdy „solo” przez płotki, pokazy sportowej jazdy bryczką, w której każdy kto chciał mógł być nie-zbędnym balastem i dociążać bryczkę w zakrętach, co zresztą przysparzało dużo emocji =] Jazda w siodle przypadła do gustu każdemu z obecnych, nawet nasza „maleńka” Ola popuściła wodzę fantazji i pokazała co potrafi w jeździe konnej galopując jak przystało na prawdziwego jeźdźca. Po krótkiej przerwie obiadowej wsiadamy do bryczek, 30 minutowa podróż i szukamy leśnych skarbów. Żeby nie było tak łatwo nawet pogoda postanowiła nam troszkę „pomóc” i tak swoje pierwsze skarby znajdujemy przy przepięknie sypiącym wiosennym śniegu =] Przygoda oczywiście pomimo takich niespodzianek trwała dalej. Biegi w workach, rzucanie podkowami do celu, kręcenie się wokół miecza oraz utrzymanie potem równowagi wprawiało niejedną osobę w „wyższy stan umysłu” . Jakby tego było mało, na podsumowanie ogrzewaliśmy się i piekliśmy kiełbaski przy najfajniejszym ognisku na jakim kiedykolwiek byłem. A było takie fajne dzięki fantastycznej pogodzie, plusowych 3 stopni C i porywającego wiatru =] W takich warunkach nic lepszego nie mogło nam się trafić – BOSKIE ognisko =] Powrót do Biesiady i godzinka odpoczynku. W tle słychać strojenie sprzętu muzycznego oraz niebiański głos anioła, zaciekawiony chciałem nawet zejść na dół jednakże byłem tak zmęczony po całym dniu że uciąłem małego komara =] Ale przecież nie przyjechałem po to żeby spać tylko żeby się bawić i już po chwili wspólnie z moim imiennikiem Tomkiem witałem gości przybywających na wieczorną kolację =] Szybko okazało się że Aniołem, którego głos słyszałem po powrocie ze stadniny był, była Justyna Majkowska. Przepiękna kobieta, nie tylko fizycznie ale przede wszystkim duchownie. Śpiewając wprowadzała nas w cudowny nastrój, osobiście byłem wniebowzięty. „Parę” lat wstecz na koncercie miałem okazję słuchać ją w zespole „Ich Troje” jednak to co i jak teraz śpiewała jest na pewno inne i dla mnie lepsze (na moje ucho oczywiście =]). Aksamitny głos w połączeniu z brzmieniem gitary….. ach może jeszcze będzie okazja =] Ciąg dalszy to oczywiście podziękowania wszystkim zaangażowanym w zjazd oraz mówiącym Tak dla transplantacji. Dyplomy, grafiki oraz drobne upominki. Tak jak mówiłem na zjeździe – z takimi Stróżami Aniołami nie zginiemy nigdy i za to chciałbym Wam raz jeszcze gorąco podziękować. Nie minęło parę chwil a tu organizatorzy zapraszają nas na środek i wręczają olbrzymią ilość prezentów. Nie będę tu przytaczał co było ale było tego tyle że do dziś mam problemy z kręgosłupem =] Po „oficjałkach” przyszedł czas na podpisywanie płyt oraz rozdawanie autografów przez Justynę. Byłem nią tak oczarowany że oprócz autografu pozwoliłem sobie skraść małego buziaczka. Po krótkiej chwili półtora godzinnym rozdawaniu podpisów wyciągnąłem ją nawet do wspólnego tańca =] I tego wieczoru zabawa taneczna przeplatana z podrywem =] trwała do późnych godzin nocnych. Przykładając głowę do poduszki nie pamiętam nawet kiedy zasnąłem….

            Ale za to niedziela……

Niedziela była dla Nas =] Po ściągnięciu swoich zwłok z łóżka i szybkim prysznicu wspólnie zasiadałem do śniadania. Naładowani energią kolejny raz wsiadamy do strażo-busu i przenosimy się na mszę św. do zabytkowego kościółka w miejscowości na literę K. Msza poprowadzona była w intencji beneficjentów transplantologii oraz szybkiego powrotu do zdrowia dr. Przybylskiego. Po mszy proboszcz opowiedział nam historię kościółka oraz dał błogosławieństwo w dalszym codziennym życiu. Ze świątyni przenosimy się do Izby Regionalnej – muzeum regionu Zduńskowolskiego gdzie mogliśmy podziwiać rzeczy, tkaniny używane w tamtejszych okolicach. Znalazłem też coś dla siebie, mianowicie Łomka – takie urządzenie do lnu międlenia =]. Olbrzymie zbiory zlokalizowane w przepięknym pałacu. Przerwa na coś herbatkę i coś słodkiego. Odwiedziły nas dzieciaki z domu dziecka w Wojsławicach oraz  obdarowały nas ręcznie robionymi ozdobami świątecznymi. Dziewczyny jesteście naprawdę WIELKIE. Mimo własnych problemów potrafią dzielić się tym co mają, wielki szacunek. Przy słoneczku powoli wracamy do Biesiady wy już po raz ostatni w tym roku usiąść wspólnie do obiadu.

            Smutny czas pożegnań i nostalgii ale niestety nic nie trwa wiecznie. Jednakże cieszymy się z tego że już za rok znów będziemy mieć okazję bawić się i uczyć tego jak być lepszym człowiekiem.

Chciałbym ogromnie podziękować gospodarzą oraz organizatorom Agnieszce i Kubie Klemżyńskim, Leszkowi Błaszczykowi, Joannie Jarosławskiej, Kasi i Tomkowi Dróżdż, Gosi i Andrzejowi Grabowskim za wywołanie uśmiechu dzieci który tak pięknie promieniuje przez te trzy cudowne dni w roku. Wszystkim zaangażowanym w zjazd firmom i prywatnym osobą bo dajecie nam szansę na chwilę wytchnienie, na odrobinę szczęścia.

Pozdrawiam, Tomek – Łomek =]

zapraszam do galerii zdjęć