TDT
AKTUALNOŚCI
Zmarł, ale uratował kilka osób
TDT
Ta zgoda uratuje życie kilku osób. W Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym doszło we wtorek do pobrania kilku narządów od młodego mężczyzny. Zanim zachorował, powiedział najbliższym, że po śmierci chciałby w ten sposób pomóc potrzebującym.
Zmarł, ale uratował kilka osób
Ta zgoda uratuje życie kilku osób. W Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym doszło we wtorek
do pobrania kilku narządów od młodego mężczyzny. Zanim zachorował, powiedział najbliższym, że po śmierci chciałby w ten sposób pomóc potrzebującym.
- To był młody, dwudziestokilkuletni chłopak. Był zdrowy, nie spodziewał się, że umrze tak szybko - opowiada neurochirurg Igor Szydłowski, koordynator do spraw transplantologii Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach. Mężczyzna kilka dni temu trafił do tej lecznicy z krwotokiem mózgowym. Jego życia nie udało się już uratować, ale można było pobrać narządy do przeszczepu. - Nie miał wprawdzie przy sobie oświadczenia woli, ale rodzina się na to zgodziła. Twierdzili, że kiedyś rozmawiali na ten temat. I że mężczyzna zapowiedział, że gdyby mu się coś przydarzyło, życzyłby sobie oddać swoje narządy potrzebującym - mówi Szydłowski.
Dzięki szybkiej decyzji rodziny od zmarłego mężczyzny można było pobrać kilka narządów. - W tym płuca i serce, których w Polsce pobiera się do przeszczepów bardzo mało. Są bardzo wyśrubowane wymagania medyczne. Dawcami muszą być młodzi, zdrowi ludzie, w idealnej kondycji i bez nałogów - wylicza Szydłowski. Niezwykle istotny jest też czas, w którym dojdzie do pobrania narządów, przez co w Polsce rocznie pobiera się zaledwie 40 serc. Lista oczekujących jest kilkakrotnie dłuższa i wynosi około 150 osób. - Wiele z nich nie dożywa przeszczepów - podkreśla lekarz. W szpitalu na Czarnowie pobrano również wątrobę, dwie nerki oraz trzustkę. - Decyzja tego młodego człowieka uratowała życie kilku innym - nie ma wątpliwości Szydłowski.
Pobrane rano narządy karetkami zawieziono m.in. do Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu oraz do szpitali w Warszawie. Do przeszczepów doszło prawdopodobnie jeszcze wczoraj późnym popołudniem lub wieczorem. - Te dwie czynności zwykle odbywają się równolegle: w jednym szpitalu lekarze pobierają narządy, a w drugim pacjent jest przygotowywany do przeszczepu - opowiada Szydłowski.
- Przeszczepianie narządów przestaje na szczęście być tematem tabu. Coraz więcej ludzi zdaje sobie sprawę, że jest kres życia na ziemi i nie mamy na niego wpływu. A przy okazji to, co jest dane tu i teraz, na górze nie jest nam potrzebne - mówi prof. Grażyna Nowak-Starz, prodziekan Wydziału Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. I tłumaczy, że wiele dobrego w tej sprawie zrobiła akcja wojewody świętokrzyskiego "Przeszczep to drugie życie". - Na naszym wydziale pani wojewoda Bożentyna Pałka-Koruba organizowała spotkania dla studentów z osobami, które żyją dzięki przeszczepom. Te historie bardzo trafiały do młodych ludzi - podkreśla prof. Nowak-Starz.
Potwierdza to doktor Szydłowski. - Bardzo ważne jest to, by mówić o przeszczepach, a dzięki temu efekty będą szybko widoczne - uważa. Dodaje, że w tym roku w szpitalu na Czarnowie doszło już do piątego pobrania narządów.
Jeszcze w maju tego roku pisaliśmy o zapaści w transplantologii, bo wówczas w tej lecznicy pobrano narządy tylko raz. - Wystarczy jeden artykuł, by sytuacja się zmieniła i ludzie inaczej reagują na sprawę przeszczepów - zaznacza Szydłowski.