TDT

AKTUALNOŚCI

obraz

Szczawnica`2010 - kampania na rzecz transplantacji

TDT

Godzina siódma rano, lekki chłód, +5stopni, patrzę na mokre ławki, obawiam się deszczu, jeden telefon i Janek pracownik „HALKI" obiecuje parasol, którego zapomnieli zabrać w ubiegłym roku.








Szczawnica -  sobota Kampania na rzecz transplantacji.

 

 

Godzina siódma rano,  lekki chłód, +5stopni, patrzę na mokre ławki, obawiam się deszczu, jeden telefon i Janek pracownik „Halki „obiecuje parasol, którego zapomnieli zabrać w ubiegłym roku.

 

Uspokojony, po kąpieli schodzę na dół, śniadanko, jak zawsze serkowe.

Rozmowy z uczestnikami naszej imprezy: kto ma jechać na Palenicę, zwiedzać Szczawnicę, pozostali do promocji transplantacji, jako metody ratowania życia.

 

Nagle telefon - jak piorun poraża mnie, wołam o spokój.

 

Słyszę w słuchawce telefonu płacz córki i słowa … Tatusiu, samolot Prezydencki uległ katastrofie pod Smoleńskiem,  wszyscy zginęli…

Wykrzykuję, że tragedia spotkała naszą ojczyznę, przechodzę za barek podkręcam radio i słyszę straszną prawdę.

 

Przeklęty Katyń 600 km od Kuropat na Białorusi.

Szok, konsternacja, patrzę na chmury, przebijające się promienie słońca, które zawsze dla mnie niosły nadzieje i wiarę na lepszy dzień wraz z dojeżdżającą  kapelą.

 

Unikam wzroku, wynoszę słodycze, oświadczenia woli i i jakby nic się nie stało próbuje się uśmiechać przyklejając serduszka, kierując jednocześnie kuracjuszy i mieszkańców na taras.

 

Jest „słoneczko”, są chętni, a Ilonka z Anią i Alą nie odchodzą od badań pomimo chłodnego wiatru.

 

Próbuję żartować - jednak najlepiej czuję się wśród dzieci: radosne, uśmiechnięte z naręczami słodyczy na chwilkę zatrzymują czas, wracam do normalności, tylko na krótko, weszła „kapela” jak starzy przyjaciele, uściski bez słów.

 

Skrzypki załkały dla mnie tylko kilkadziesiąt sekund.

Co powiedzą ludzie?

Łzy ... zagramy Wam tylko dajcie wcześniej znać …

 

180 badań do godziny 13,40.

 

Obiad.

 

Później o 18-tej,  kaszanka i kiełbaska z grilla, gryzący dym maskuje łzy.

 

Odbieram telefony od przyjaciół ze wschodu.

 

Znali moje zamiłowanie do historii, to Oni pomogli mi organizować wycieczki do Wilna, Grodna, Baranowicz, Lwowa.

Pamięć nekropolie; Kościuszko Rejtan, Domeyko. Miesza mi się wszystko Antokol z Rossą, kwatery z 1920 r w Grodnie. Druskienniki - Piłsudski, Łyczaków, Rotnica – Czeczot, Orlęta.

 

Ostatni telefon z Moskwy …Jan, ja z taboj, my z Żannoj i z druzjami  - spasiba!! Sasza - 198cm balszoj czeławiek i drug, płacz nie pozwolił nam ....

 

Godzina 19:31, w Moskwie już 21:31.

Byli przy mnie!!!

Wiem, że czekacie, przylecę do Was.

 

Tak,  jak 5-eć  lat temu w Jarnołtówku symboliczna kolacja.

 

Czas na podziękowania, są gospodarze i Ania Madejowa, która obdarowała nas reprodukcjami prac młodzieży polsko – słowackiej.

 

Przekazujemy kilkanaście kilogramów słodyczy dla kółka plastycznego przy MOK w Szczawnicy prowadzonego przez naszą Kochaną Artystkę.

 

Ukłony z symbolicznymi kubkami dla Ani i Ilonki z zaproszeniem na następną akcję.

 

Uczestnicy obozu narciarskiego oglądają pięknie oprawione dyplomy z MIXAMI  obrazującymi finały i dekoracje podczas Mistrzostw Polski w Narciarstwie Biegowym i Gigancie.

 

Siadam koło Ani, Marysi, naprzeciwko Grażynka, wspominamy Wigilie (najbardziej tą drugą na działkach), wspólne wyjazdy do Wilna, Lwowa, Sandomierza, tych, którzy odeszli.

 

Przemijanie teraźniejszość miesza się z przeszłością.

 

O 22:30 kończymy, dziękując wszystkim za kulturę i powagę z jaką podeszli do tragedii Katyńskiej, zaprosiłem wszystkich na niedzielną Mszę do Szlachtowej.

 

 

 

- Jan Serce

 

 

 Przeglądaj zdjęcia!!!