TDT
AKTUALNOŚCI
I refleksje Komandora Rajdu
TDT
Jest to już nasz IV Rajd, za każdym razem wnosimy coś nowego ale i coś więcej otrzymujemy w zamian.
Przez skromność nie zaprzeczę, tak czuje się po tym rajdzie bardzo silna i wielka(ale to drugie raczej z uwagi na wzrost).
Jest to już nasz IV Rajd, za każdym razem wnosimy coś nowego ale i coś więcej otrzymujemy w zamian. I w takich momentach szybko zapominamy ile pracy wspólnie musieliśmy włożyć aby osiągnąć taki efekt, bo robimy to przecież dla siebie. Wsiadamy na te nasze wspaniałe maszyny Wheelera i dajemy czadu jadąc kilkadziesiąt kilometrów. Każdy pokonany kilometr ma dla nas znaczenie bo dedykowany jest naszym dawcom, lekarzom, pielęgniarkom, zmarłym członkom naszej rodziny składaków, a w tym roku szczególnie Panu prof. Relidze. Jestem bardzo dumna, że ta kolebka polskiej transplantacji rośnie w siłę i kontynuuję dzieło przez niego rozpoczęte, że to właśnie w Zabrzu podarowano mi nowe życie. Ilość dokonanych transplantacji w Zabrzu mówi sama za siebie. Sympatia i wsparcie jakiego doznaliśmy w tym roku od naszych patronów, mediów, policji z Zabrza, Będzina, Dąbrowy Górniczej, straży miejskiej z Dąbrowy i naszych wieloletnich przyjaciół o wielkim sercu i tych nowych np. członków "masy krytycznej" to nasz największy skarb.
Ale dla mnie Komandora tego rajdu największą radością i nagrodą była możliwość obserwowania jak wszyscy jego uczestnicy fantastycznie się czuli, bawili i co najważniejsze jacy byli zdyscyplinowani. Nikt nie narzekał, a przepraszam był taki jeden moment kiedy trasa wiodła kilka razy z górki i pod górkę a nasz Kochany Przewodnik Krzyś z rozbrajającym uśmiechem dodawał nam otuchy mówiąc, że zaraz koniec. Tak wtedy i ja chętnie bym go u.... :papa: , ale przecież nikt nie mówił, ze będzie to przejażdżka uliczkami miasteczek czy wsi. Nic tak nie cieszy jak kontrolowany wysiłek w słusznej sprawie i pokonywanie kolejnych wyzwań. Z podniesioną głową możemy powiedzieć tak nasze Kilimandżaro miało ponad 90 km (szczegółowe dane opublikujemy wkrótce) i momentami wcale nie było łatwo. Słowa Pani Ani Dymnej, która tak serdecznie powitała nas na scenie podczas prezentacji wszystkich uczestników "Dni Integracji", po raz pierwszy wspólnie odśpiewany hymn "Biało-czerwoni" i reakcja ludzi zgromadzonych na rynku kiedy dowiedzieli się o naszym wyczynie są potwierdzeniem, że w ślad za pomysłami muszą iść i czyny i my daliśmy radę.
Jest to już nasz IV Rajd, za każdym razem wnosimy coś nowego ale i coś więcej otrzymujemy w zamian. I w takich momentach szybko zapominamy ile pracy wspólnie musieliśmy włożyć aby osiągnąć taki efekt, bo robimy to przecież dla siebie. Wsiadamy na te nasze wspaniałe maszyny Wheelera i dajemy czadu jadąc kilkadziesiąt kilometrów. Każdy pokonany kilometr ma dla nas znaczenie bo dedykowany jest naszym dawcom, lekarzom, pielęgniarkom, zmarłym członkom naszej rodziny składaków, a w tym roku szczególnie Panu prof. Relidze. Jestem bardzo dumna, że ta kolebka polskiej transplantacji rośnie w siłę i kontynuuję dzieło przez niego rozpoczęte, że to właśnie w Zabrzu podarowano mi nowe życie. Ilość dokonanych transplantacji w Zabrzu mówi sama za siebie. Sympatia i wsparcie jakiego doznaliśmy w tym roku od naszych patronów, mediów, policji z Zabrza, Będzina, Dąbrowy Górniczej, straży miejskiej z Dąbrowy i naszych wieloletnich przyjaciół o wielkim sercu i tych nowych np. członków "masy krytycznej" to nasz największy skarb.
Ale dla mnie Komandora tego rajdu największą radością i nagrodą była możliwość obserwowania jak wszyscy jego uczestnicy fantastycznie się czuli, bawili i co najważniejsze jacy byli zdyscyplinowani. Nikt nie narzekał, a przepraszam był taki jeden moment kiedy trasa wiodła kilka razy z górki i pod górkę a nasz Kochany Przewodnik Krzyś z rozbrajającym uśmiechem dodawał nam otuchy mówiąc, że zaraz koniec. Tak wtedy i ja chętnie bym go u.... :papa: , ale przecież nikt nie mówił, ze będzie to przejażdżka uliczkami miasteczek czy wsi. Nic tak nie cieszy jak kontrolowany wysiłek w słusznej sprawie i pokonywanie kolejnych wyzwań. Z podniesioną głową możemy powiedzieć tak nasze Kilimandżaro miało ponad 90 km (szczegółowe dane opublikujemy wkrótce) i momentami wcale nie było łatwo. Słowa Pani Ani Dymnej, która tak serdecznie powitała nas na scenie podczas prezentacji wszystkich uczestników "Dni Integracji", po raz pierwszy wspólnie odśpiewany hymn "Biało-czerwoni" i reakcja ludzi zgromadzonych na rynku kiedy dowiedzieli się o naszym wyczynie są potwierdzeniem, że w ślad za pomysłami muszą iść i czyny i my daliśmy radę.
Szczegółowa relacja z rajdu już wkrótce a na razie Kochani odpoczywajcie, bo to nie jest nasz ostatni rajd rowerowy w tym roku.
Pozdrawiam, zmęczona (tylko troszkę) ale przeszczęśliwa
Renata