TDT

AKTUALNOŚCI

obraz

POŻEGNALNE - Z PROFESOREM ZBIGNIEWEM RELIGĄ - SPOTKANIE

TDT

Piątek, 13 marca 2009 roku. W Częstochowie dzień szary, ponury i smutny okropnie. Odszedł Wielki Człowiek, znakomity kardiochirurg; lekarz realizujący rzeczy, które wydawały się niemożliwe do wykonania.
Za kilka godzin z prof. Zbigniewem Religą ostatnie spotkanie.
Pierwsze pamiętam doskonale.

>Piątek, 13 marca 2009 roku. W Częstochowie dzień szary, ponury i smutny okropnie. Odszedł Wielki Człowiek, znakomity kardiochirurg; lekarz realizujący rzeczy, które wydawały się niemożliwe do wykonania.
Za kilka godzin z prof. Zbigniewem Religą ostatnie spotkanie.
Pierwsze pamiętam doskonale.

Jest 4 listopada 2005 roku, piątek. W sali konferencyjnej Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu ma odbyć się uroczystość z okazji dwudziestolecia pierwszego w Polsce przeszczepu serca.
W samo południe do wewnątrz wchodzą profesor Marian Zembala i nowo mianowany minister zdrowia Zbigniew Religa, a za nimi kamerzyści dziennikarze i fotoreporterzy.
Profesor Religa, w świetle kamer telewizyjnych, błysku fleszy aparatów fotograficznych podchodzi do grupy piętnastu składaków i z każdym serdecznie się wita, z niektórymi zamienia kilka zdań.
Czując na sobie wzrok doskonałego kardiochirurga, ministra zdrowia i ciepły uścisk jego dłoni z dużą wiarą w spełnienie powtarzałam w myślach moje marzenie o przeżyciu choćby jeszcze kilku lat w dobrym zdrowiu.
A potem z uwagą obserwuję pewność i swobodę zachowania niezwykłego gościa i podziwiam jego nieukrywany szacunek do kolegów lekarzy i do nas, osób po transplantacji, zgromadzonych na sali.

Wszystkich, i bohaterów tego spotkania - grupę osób po przeszczepie - powitał prof. M. Zembala. Następnie w paru zdaniach przypomniał historię transplantologii. Powiedział między innymi, że 5 listopada 1985 roku profesor Religa wykonał pierwszą transplantację serca, tu, w Zabrzu. Podkreślił, że pamiętamy, iż w styczniu 1969 r. próbę transplantacji podjął pan prof. Jan Mol. Wiemy o tym, pamiętamy.
Natomiast pierwszy program, który rozwinął się i dał to, co dzisiaj mamy - był zapoczątkowany przez obecnego dzisiaj z nami profesora, który kilkanaście lat kierował zespołem transplantologii, tym ośrodkiem i go rozwijał.

Nawiązując do powyższego wystąpienia profesor Zbigniew Religa stwierdził, że
”Dwadzieścia lat wstecz zdecydowana większość ludzi była przeciwko przeszczepom serca.
Ale była też garstka mądrych ludzi, którzy nas wspierali. Wtedy w mentalności ludzkiej się nie mieściło, żeby od człowieka pobierać zdrowe bijące jeszcze serce. Uważano, że jeśli serce bije to człowiek żyje.
To było wielkie przedsięwzięcie, a słuszność tego przedsięwzięcia wy pokazujecie.
- Pan ile jest po przeszczepie? (zagaduje profesor do Romana Wiewióra z Gdańska)
- 18 lat i cztery miesiące. (pada odpowiedź)
Osiemnastolatków nie ma wielu, ale jest większa grupa 17- latków, 16- latków i tak dalej.
Osiemnaście lat życia to jest szmat drogi.
ŚCCHS cały czas robi coś nowego. To ośrodek, który stale idzie do przodu.
Chodzi o to byśmy jak najlepiej leczyli, wprowadzali nowe technologie…” .

Dziś od rana siedzę w fotelu przed ekranem telewizora i co nuż wciskam klawisze pilota nerwowo skacząc po kanałach.
Niespodziewanie trafiam na wywiad z przedstawicielem Stowarzyszenia Transplantacji Serca, prezesem Koła „Zabrze”. Wypowiada wiele życzliwych słów pod adresem profesora, jego dokonań i niespotykanej bezpośredniości wobec pacjentów. Zdaniem Janka Statucha, profesor Zbigniew Religa to człowiek, który wyprzedził epokę.
Tak bardzo chciałem pojechać do Warszawy pokłonić się profesorowi i pożegnać go, lecz niestety nękająca mnie od tygodnia niedyspozycja nie minęła.
Wiem, że do stolicy pojechało sporo osób po transplantacji serca i oni na pewno oddadzą w imieniu wszystkich „składaków” hołd należny wybitnemu lekarzowi.
Gdy jednak w newsie TVP INFO pojawiła się zapowiedź telewizyjnej transmisji z ceremonii pogrzebowej, poczułem pewnego rodzaju spełnienie.
O godzinie trzynastej bez trudu przeniosłem się emocjonalnie na Cmentarz Wojskowy i razem ze zgromadzonymi przeżywałem smutek rozstania z prof. Zbigniewem Religą. Zupełnie w inny sposób, duchowo, ale mogłem znowu być przy doktorze ludzkich serc.
O tym właśnie – szeroko rozumianym - wielkim sercu, talencie i dokonaniach profesora usłyszeć można było we wszystkich wystąpieniach przy trumnie z jego ciałem. Szczególnie wzruszającą wymowę miały dla mnie słowa dyrektora Śląskiego Centrum Chorób Serca - prof. Mariana Zembali i dyrektora generalne Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii z Zabrza, Jana Sarny – przyjaciół zmarłego.
Ale więź z profesorem Religą zauważyłem nie tylko w oficjalnych wypowiedziach, ale także w licznych wywiadach dla telewizji, a wątek z sercem w tle wielokrotnie pojawiał się na szklanym ekranie podczas uroczystości.
Ze łzami w oczach słuchałem wypowiedzi pacjentów profesora Religi, osób po transplantacji serca. Nie kryli wdzięczności i miłości do osoby, która sprawiła, że mają możliwość radowania się życiem. Z ogromną serdecznością ukazywali postać i działania profesora jako normalnego zjadacza chleba, nie wywyższającego się; oddającego swoje siły, wiedzę i zdolności dla posługi drugiego człowieka.
W kondukcie żałobnym dostrzegłem też wiele osób, które w inny sposób, ze skupieniem na twarzach, z powagą, bez zbędnych słów przeżywało pożegnanie Wielkiego Lekarza. To co chcieli przekazać głosiły przyklejone do ubrań plakietki w kształcie serca ukazujące szczęśliwą młodzieńczą postać i napis „Drugie serce” .
Kolorowe naklejki artykułowały ich myśli:
Drugie serce mam dzięki Tobie profesorze.
Za drugie serce jestem ogromnie wdzięczny rodzinie zmarłego dawcy i lekarzom.
Drugie serce Twój, profesorze, przyjaciel.
Dzięki temu, że mam drugie serce przyniosłem na tą smutną ceremonię cząstkę osoby, która mi to serce po swojej śmierci podarowała.
Drugie serce jest dla Ciebie, Panie Profesorze.
…drugie serce .....
Ja również, siedząc przed telewizorem, całym drugim sercem i duszą przeżywałem to pożegnalne z profesorem Zbigniewem Religą spotkanie. I jestem pewny, że zapamiętam je tak trwale jak i pierwsze.
Złożone na grobie wieńce oraz kwiaty, choć okazałe i piękne, wkrótce uschną, dopalą się również znicze, ale coś co nie zniknie, co pozostanie na wieczne czasy, to pamięć o profesorze Zbigniewie Relidze, o wybitnym polskim kardiochirurgu, polityku, ministrze zdrowia i Prawym Człowieku. Tego jestem pewien.

_________________
A.L.