TDT
AKTUALNOŚCI
TARNOBRZEG
TDT
TARNOBRZEG to pierwsza miejscowość, w której rozpoczęła się kampania "Przeszczep darem życia" organizowanym w woj. podkarpackim przez rodzinkę "składaków " z Zabrza.
Inicjatorką i organizatorką spotkania była pani kierownik Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej-Zakładu Pielęgnacyjno Opiekuńczego w Tarnobrzegu.
TARNOBRZEG to pierwsza miejscowość, w której rozpoczęła się kampania "Przeszczep darem życia" organizowanym w woj. podkarpackim przez rodzinkę "składaków " z Zabrza.
Inicjatorką i organizatorką spotkania była pani kierownik Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej-Zakładu Pielęgnacyjno Opiekuńczego w Tarnobrzegu.
18 luty2009r godz. 13:00,wchodze na sale wypełnioną po brzegi przez pensjonariuszy, personel medyczny, zaproszonymi gośćmi, telewizja, radio, prasa. Nie ukrywam ,ze miałem tremę -w grupie zawsze raźniej. Była to prelekcja z wykorzystaniem środków multimedialnych, sam z serduszkami i oświadczeniami woli.
Dwie godziny upłynęły bardzo szybko pokazywałem, to co robiliśmy co robimy i jakie mamy plany, co nas najbardziej boli ,jak sobie radzimy z depresjami, które tak jak słuchaczy nas nawiedzają, o trudnościach z otrzymaniem pracy, wzajemnej pomocy i niekończącej się walce o świadome oddawanie organów. Były łzy wzruszenia i podziękowania z prośbą o przyjazd naszej rodzinki szczególnie dzieci i młodzieży z drugim sercem. Moja odpowiedź - będziemy większą grupa w czerwcu.
Dziękuję Pani mgr Barbarze Zych za organizacje tego spotkania.
W naszych oczach jesteś tym cichym Małym Bohaterem, dla Tarnobrzega. Osobliwością Roku medycyny2002, budowniczym w/w zakładu, społecznikiem i wykładowca w medycznych szkołach publicznych, gdzie rozdajesz nasze serduszka i oświadczenia woli. Serdeczne Bóg Zapłać Tobie i Grzegorzowi Lipcowi [Tarnobrzeskie Stowarzyszenie Kulturalne] za deklaracje pomocy w imprezie z Tarnobrzegu do Sandomierza w dn,20-21.06 2009r gdzie odbędzie się kampania na rzecz transplantacji" Przeszczep to drugie życie" Jan Serce.
DRUGIE ŻYCIE
Przed przeszczepem serca Jan Statuch był bardzo aktywnym człowiekiem. Ukończył
ogrodnictwo na Akademii Rolniczej w Lublinie, Ii po zakończeniu studiów założył własną firmę ogrodniczą, która jako pierwsza w Polsce zaczęła importować nasiona warzyw z Holandii. Firma rozrastała się i po kilku latach działalności miała już swoje oddziały na Litwie, Łotwie, Estonii i Białorusi. Jak sam wspomina, praca pochłaniała cały jego czas, energię, a przede wszystkim zdrowie, do którego nigdy wcześniej nie przywiązywał większej wagi. Żył w ciągłym biegu, bo najważniejsza była dla niego zawodowa pasja. Przez lata budował wizerunek "pomidora sandomierskiego", kształcił pracowników, których zapoznawał z najnowszymi technologiami.
- Poświęciłem się ogrodnictwu i tworzeniu'
wizerunku swojej firmy - podkreśla Jan Statuch.
I tak było do 1987 roku, kiedy to dopadł go pierwszy ciężki zawał serca, Główną przyczyną był stres i niezdrowy tryb życia. Niestety, Jan Statuch z choroby nie wyciągnął żadnych wniosków i nie zmienił swoich nawyków. Pewnego dnia, a było to w 1996 roku, stracił przytomnoć. Konieczna była operacja wszczepienia pomostów naczyniowych, czyli by-passów.
- Przez sześć lat żyłem z tymi by-passami, ale stan mojego zdrowia w dalszym ciągu się pogarszał - wspomina J~ Statuch.
Często przebywał w szpitalu. Jedyną szansą na powrót do zdrowia był przeszczep serca. Sprawa nie była jednak taka prosta, bo okazało
się, że pan Jan ma rzadką grupę krwi: AB Rh-, przez co znalezienie odpowiedniego dawcy niemal graniczyło z cudem. Miał świadomość, że jego życie w każdej chwili może się skończyć. Na szczęście w porę znalazł się dawca. Był nim naukowiec cierpiący na nieuleczalną chorobę, który jeszcze za życia zgodził się na oddanie swoich organów.
Po transplantacji J. Statuch bardzo długo nie mógł się wybudzić, trwało to aż sześć dni, ale w końcu się udało.
- Pamiętam dokładnie tę chwilę i łzy szczęścia. Wtedy zrozumiałem też, że los dał mi drugą szansę - mówi pan Jan.
o Po wyjściu ze szpitala Jan Satatuch włączył
się w czynną działalnoć na rzecz Stowarzyszenia Transplantacji Serca. Jest nawet prezesem zabrzańskiego koła stowarzyszenia, którego głównym zadaniem jest niesienie pomocy innym.. W całej Polsce stowarzyszenie prowadzi
kampanie mające uświadamiać ludziom, jak ważne jest oddawanie organów innym.
- Często organizujemy spotkania ludzi po transplantacji. Mamy wspaniałe rodziny, w których np. ojciec oddał nerkę własnej córce, Tacy ludzie świecą przykładem. Nie mogę zrozumieć, dlaczego u nas jest aż sześć razy mniej dawców niż w innych krajach europejskich-mówi.
Pan Jan udowadnia, że po przeszczepie można normalnie żyć. Zaczął nawet aktywnie uprawiać sport. Szczególnie upodobał sobie narciarstwo.
- Wiem, że decyzja o przekazaniu swoich organów po śmierci jest trudna, ale dzięki niej ktoś inny może narodzić się na nowo - mówi Jan Statuch. (Cm)