TDT

AKTUALNOŚCI

"Wariat ze skalpelem". Ratował pacjentów nawet świńskim sercem

TDT

Widać było po nim, że jest człowiekiem w ogromnej mierze spełnionym w życiu. Człowiekiem odważnym, który tak jak szykował się do wielkich spraw jako lekarz, tak samo do tej najtrudniejszej chwili był po prostu przygotowany.

Zbigniew Religa budował swoją klinikę w Zabrzu od podstaw. Dosłownie. W filmie „Bogowie” jest scena, w której ówczesny docent wraz z dopiero co przyjętym do pracy personelem medycznym odgruzowuje remontowany budynek. Tutaj za kilka tygodni chce przyjąć pierwszego pacjenta. Lekarze kładą kafelki, szorują pokrytą pyłem podłogę, a Religa własnoręcznie wyrzuca pijanych budowlańców na ulicę. 

Profesor zarządził, że wszyscy muszą się stawić na czyn społeczny, na ciężkie sprzątanie po budowie – opowiada chirurg, doktor Roman Przybylski. Religa mył kafelki w sali operacyjnej, pielęgniarki nosiły wiadra z wodą. Zabrzański szpital był jego drugim domem. Żona Anna została w Warszawie, więc Zbigniew Religa spędzał w pracy każdą wolną chwilę. -  Nigdy nie brał dyżurów. Jak był potrzebny, zostawał na noc w szpitalu. (...) Spał tam, gdzie padł. Skoro nie brał dyżurów, nie przysługiwała mu szpitalna pościel, nie miał nawet poduszki. Meble w jego gabinecie były stare, pamiętały głęboki PRL, rozlatywały się. A gabinet to była klitka, siwa od dymu, bo jak już profesor schodził z oddziału czy bloku operacyjnego, to palił jednego papierosa za drugim.

W wywiadzie z października 2008, Zbigniew Religa powiedział:

 

- Każdy musi umrzeć. Dla mnie śmierć jest niczym, śmierć jest snem. Tłumaczę to sobie jeszcze tak: miałem ukochane miejsce w świecie – Wyspy Zielonego Przylądka. Ukochane było dawno temu, kiedy nie było tam tych wszystkich hoteli, tłumu turystów, hucznych imprez, a ja mogłem łowić ryby. Ale mnie na tych Wyspach nie ma. Nie żyję tam, nie żyję i już. To samo dotyczy innych miejsc na świecie. I naturalną koleją rzeczy kiedyś nie będzie mnie też tu.

 

 

Zmarł 8 marca 2009. Został pochowany 13 marca tego samego roku na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie w tzw. alei profesorskiej (kwatera A-29). Był to pogrzeb świecki o charakterze państwowym z asystą kompanii honorowej Wojska Polskiego. Wzięli w nim udział m.in. prezydent Lech Kaczyński, marszałek Sejmu Bronisław Komorowski i premier Donald Tusk. Na pogrzebie odegrano melodię do „What a Wonderful World”, ulubionej piosenki Zbigniewa Religi

 

 

- Ala Chachaj