TDT

AKTUALNOŚCI

Maja ma implant i wraca do domu

TDT

U Mai w ściance między tętnicą płucną i aortą było okienko, przez które lała się krew. To rzadka i niebezpieczna wada. Lekarze ze Śląskiego Centrum Chorób Serca usunęli ją Mai, wszczepiając maleńki implant. To pierwszy taki zabieg na świecie.

W trzeciej dobie po urodzeniu Mai dowiedziałam się, że jej sercem nie wszystko jest w porządku. Bardzo się bałam
- mówi Agnieszka, mama pięciomiesięcznej dziś dziewczynki.
Lekarze w Częstochowie od razu skierowali Maję do Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Wstępne badania wskazywały że, być może ma jedną z częstszych wad u niemowląt-niezamknięty przewód Botalla. Chodzi oto, że w życiu płodowym nie oddychamy płucami. Krew z tętnicy płucnej zamiast do płuc przewodem Botalla dostaje się wprost do aorty.
Kiedy po przyjściu na świat zaczynamy oddychać płucami, przewód tętniczy Botalla u zdrowych dzieci sam się zasklepia. W przeciwnym razie trzeba go zamknąć. Potrafią to zrobić od 80 łat kardiochirurdzy dzięki operacji, a teraz także kardiolodzy wszczepiając dziecku implant, który zamyka przewód.
- Po bardziej szczegółowych badaniach okazało się, że Maja urodziła się z nietypową wadą. Przewód Bo- talia się zasklepił, ale winnym miejscu w okolicach pnia tętnicy płucnej jej ściana była połączona małym okienkiem ze ścianą aorty. W aorcie ciśnienie krwi jest wyższe więc krew z niej ucieka do tętnicy płucnej. To prowadzi do nadciśnienia płucnego, które szybko niszczy cały układ sercowo-naczyniowy.
Takie dzieci trzeba leczyć natychmiast - mówi prof. Jacek Białkowski, szef kardiologii dziecięcej w ŚCChS.
Operacja byłaby dużym obciążeniem. A zabieg? Tu kluczową sprawą jest wybór odpowiedniego implantu do zamknięcia okienka między tętnicami. Kiedyś ten zabieg byłby niemożliwy do wykonania, ale teraz kardiolodzy mają do dyspozycji bardzo nowoczesne maleńkie implanty o zmiennych rozmiarach wymyślone przez prof. Kurta Amplatza do zamykania przewodu Botalla.
Przez kardiologów nazywane po angielsku „amplatzer additional sizes”.
-Postanowiliśmy spróbować ich użyć u Mai. Wybraliśmy najmniejszy, o najdelikatniejszym splocie, tak by broń Boże nigdzie nie zawadzał i nie zakłócał pracy zastawki płucnej - tłumaczy prof. Małgorzata Szkutnik, która wraz z dr. Rolandem Fiszerem przeprowadziła zabieg.
Choć był on bardzo trudny technicznie, wszystko się udało.
Wczoraj, tydzień po wszczepieniu implantu, Maja wraz z mamą Agnieszką szykowała się już do powrotu do Częstochowy.
- Jestem szczęśliwa. 15 lat temu urodziłam syna Mateusza, on miał podobną wadę, a do tego jeszcze ubytek w przegrodzie międzykomorowej. Miał operację, także tutaj, w Zabrzu. Mateusz rośnie i dobrze się rozwija, ale to cudownie, że w przypadku Mai taka duża operacja już nie była potrzebna - cieszy się mama dziewczynki.
- Sprawdziliśmy doniesienia w fachowej prasie na całym świecie. Nigdzie nie opisano podobnego przypadku zamknięcia okienka między tętnicami przy użyciu wybranego przez nas implantu prof. Amplatza.

Mamy więc podstawy, by sądzić, że to pierwszy taki zabieg na świecie - mówi prof. Białkowski.

JUDYTA WATOŁA